Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nakazał wstrzymanie prac budowlanych w kamienicy przy ulicy Piekary 13B, w której powstają lokale nie spełniające standardów mieszkaniowych. W zabytkowej kamienicy wcześniej było 10 mieszkań, a po pracach dewelopera ma powstać 56 lokali mieszkalnych i 4 lokale o innym przeznaczeniu.
Po przeprowadzeniu kontroli w decyzji PINB czytamy: obowiązujące przepisy uniemożliwiają zalegalizowanie samowolnie wykonanych robót budowlanych w tzw. „postępowaniu naprawczym”. Inwestor nie wywiązał się z nałożonego na niego obowiązku dostarczenia ekspertyzy technicznej, która miała przewidzieć sposób doprowadzenie istniejących lokali mieszkalnych o powierzchni mniejszej niż 25m2 do stanu zgodnego z prawem.
Budynek wpisany do rejestru zabytków pod nr A231 a złożone do akt sprawy wypisy z kartoteki lokali mieszkalnych wskazują ze w budynku znajduje się 56 lokali określonych jako mieszkanie, z których 41 ma powierzchnię mniejszą niż 25 m2 (zgodnie z przepisami mieszkanie powinno mieć powierzchnię użytkową nie mniejsza niż 25m2)
W opinii PINB roboty budowlane należy traktować jako przebudowę obiektu budowlanego – które należy rozumieć, że nastąpiła tu zmiana parametrów użytkowych lub technicznych, z wyjątkiem charakterystycznych parametrów jak kubatura wysokość, szerokość czy liczba kondygnacji. W tym przypadku roboty budowlane prowadzą do zmiany parametrów użytkowych tzn. zwiększenie liczby lokali mieszkalnych. Działania takie w świetle przepisów prawa nie mogą być traktowane jako roboty remontowe. Pod pojęciem remontu należy bowiem rozumieć wykonanie w istniejącym obiekcie robot budowlanych polegających na odtworzeniu stanu pierwotnego.
Ale także w przypadku wykonywania robót budowlanych na obszarze wpisanym do rejestru zabytków wymagane jest zgłoszenie do organu administracji architektoniczno – budowlanej, przy obiekcie wpisanym do rejestru zabytków wymagana jest decyzja o pozwoleniu na budowę z dołączeniem pozwolenie właściwego wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Celem postępowania PINB jest doprowadzenie wykonywanych robót budowlanych do stanu zgodnego z prawem. W przypadku gdy nie jest możliwe doprowadzenie obiektu budowlanego do stanu zgodnego z prawem organ nadzoru budowlanego ma obowiązek nakazać zaniechanie dalszych robót budowlanych.
[Tomasz Dworek, kimentarz] Podczas dyskusji dotyczącej miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Miejska Pracownia Urbanistyczna potwierdziła tendencję zmniejszania się liczby mieszkańców Starego Miasta. Tu można dodać kolejny przykład rozkwitających Jeżyc, gdzie okazuje się, że teoretycznie zwiększyła się liczna mieszkańców, ale nie tych zameldowanych.
Urzędnicy proponują także na historycznym Starym Mieście likwidację parametru funkcji danego budynku (funkcja mieszkaniowa bądź usługowa) – jako remedium na niszczejące kamienice, dekapitalizację zasobów.
Nie jestem przekonany, ze założenia te wpłyną pozytywnie na zwiększenie liczby stałych mieszkańców, a raczej będą ukłonem w stronę inwestorów. Tu należy postawić sobie pytanie, czy Stare Miasto ma być dzielnicą mieszkaniową czy skansenem, służący, tylko i wyłącznie do pomnażania kapitału zorientowanego na szybki zysk. Działania takie prowadzić będą do gentryfikacji – zastąpienia stałych (zameldowanych) grup mieszkańców innymi traktującymi tą bez wątpienia atrakcyjną przestrzeń w kategoriach przede wszystkim konsumpcyjnych jako lokata kapitału albo rozrywkowych polegających na stwarzaniu oferty dla turystów czy studentów, nie stałych mieszkańców, którzy w tych uwarunkowaniach stają się problemem, grupą narzekającą m.in. na hałas czy zawłaszczanie przestrzeni publicznej.
Lokale inwestycyjne czy mieszkania poniżej 25m2 nie pełnią funkcji mieszkaniowej a raczej destrukcyjną dla budowy więzi społecznych. Obecne działania bądź decyzje władz miasta nie wspierają procesów zakotwiczenia w dzielnicy, a raczej nastawione są na stworzenie przestrzeni konsumpcyjnej, generującej zyski. Rada Osiedla Stare Miasto wielokrotnie potwierdzała konieczność równoważenia interesów różnych grup, często sprzecznych: mieszkańców, przedsiębiorców czy właścicieli nieruchomości. Takie próby podjęto na ulicy Taczaka, mam wrażenie, że większa odpowiedzialność i współpraca panuje na Jeżycach albo Śródce, gdzie lokale zamykane są późnym wieczorem, a restauratorzy zamykają zewnętrzne ogródki o 22:00.
Nie jestem przekonany, że lokale inwestycyjne, de facto hotele (bez koniecznych instalacji bezpieczeństwa) czy miniapartamenty (mieszkania poniżej 25m2) pełnić będą funkcje miastotwórcze. To miejsca gdzie mrugamy do siebie okiem, wiedząc że to co powstaje nim nie jest. Że nie są to mieszkania dla młodych ambitnych przedsiębiorców czy rodzin z dziećmi. Zresztą deweloperzy w swoich materiałach promocyjnych skupiają się na komunikacie: zainwestuj a nie – zamieszkaj!
Masowemu dziś na Starym Mieście powstawaniu lokali inwestycyjnych, jeżeli chcielibyśmy je traktować jako rzeczywisty element promieszkaniowy nie towarzyszy niezbędna infrastruktura, konieczne place zabaw, dostęp do urządzonej zgodnie z miejska zielono – błękitną strategią urządzonych, określonej wielkości terenów zielonych. Oczywiście deweloperzy chwalą się takim dostępem, powstałym jednak ze środków publicznych. Osobnym tematem pozostaje kwestia obsługi komunikacyjnej, gdzie miejsca postojowe są minimalne lub praktycznie niedostępne. W warunkach zabudowy urzędnicy wpisują często, że postój pojazdów należy zaplanować w wjeździe do inwestycji, tak by nie kolidowało to z przejściem chodnikiem. Rzeczywistość jednak pokazuje fikcję tego typu zapisów, bo taksówki, kurierzy czy „tylko na chwile” nie tylko naruszają przepisy ruchu drogowego, ale stwarzają utrudnienia, przeszkody dla innych użytkowników przestrzeni publicznej. Straż Miejska i Policja nie są w stanie ograniczyć czy zlikwidować tego problemu. A zostanie on tak jak przy Piekarach zwielokrotniony 6-krotnie, gdzie zamiast 10 mamy 60 mieszkań! A to tylko jedna z dziesiątek już tego typu inwestycji na Starym Mieście. A co będzie towarzyszyć lokalom poniżej 25m2 i obiektom „hotelowym” lokale, knajpy, rozrywka.
Niektórzy traktują lokale inwestycyjne poniżej 25m2, lub mieszkaniowe huby jak ten powstający przy Placu Wolności jako odpowiedź na nowe wyzwania współczesności. To oczywiste, że w obecnym systemie nie stać młodych ludzi na kupno mieszkania o standardzie pozwalającym na komfortowe, życie rodziny. Słowo komfortowe nie jest właściwe, raczej trzeba napisać o przestrzeni pozwalającej na realizacje indywidualnych potrzeb społecznych czy psychologicznych. Oczywiście ogromne pieniądze z tego dochodowego biznesu są w stanie wykreować reklamę mamiącą pozornymi korzyściami takich rozwiązań. Ja ich nie widzę.