Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego powinien być urbanistyczną konstytucją niezależnie od tego kto jest właścicielem działek, tymczasem po wstępnych konsultacjach przed przystąpieniem do mpzp warto zastanawiać się czy koncepcja nie faworyzuje jakiegoś interesariusza. Analizując ciekawy projekt Miejskiej Pracowni Urbanistycznej dla mpzp rejonu ulicy Wysokiej mam wrażenie, że szczególnie traktowane są dwa podmioty.
Działania planistyczne w okolicach placu Wiosny Ludów powinny być podporządkowane uporządkowaniu gemeli pomiędzy Piekarami a kościołem Marcina i kontynuacji atrakcyjnego ciągu pieszo – rowerowego od Taczaka poprzez pasaż Apollo – Wysoką poprzez plac do wylotu ul. Szkolnej.
Oczywiście pozostaje pytanie, w jaki sposób inwestor na Placu Wiosny Ludów zagwarantuje mądrą komunikację, przejście w stronę historycznego Starego Miasta. Uchwalony w ubiegłym roku plan stworzył tu wyjątkowo korzystne warunki inwestycyjne, a właściciel działek otrzymał możliwość zwiększenia wartości gruntu. Zamiast sąsiedniego budynku od strony wschodniej znany deweloper w miejscu parkingu otrzyma fasadę z widokiem na zielony skwer, po wcześniejszym wywłaszczeniu na sąsiednich parcelach. Pytanie, kto zapłaci za powstanie kieszonkowego parku?
Plan dot. rejonu Wysokiej od strony zachodniej placu, u wylotu Szymańskiego również zakłada skwerek, a to ponownie korzystne rozwiązanie dla wspomnianego dewelopera. Poza tym rozwiązanie planistyczne zakładające przez MPU odsunięcie planowanej linii zabudowy Wysokiej nie musi wcale wpłynąć na stworzenie atrakcyjnej, zielonej przestrzeni i de facto jest mniej korzystne dla właściciela parceli [dziś od strony Szymańskiego tam znajduje się parking].
Dobrym rozwiązaniem wydaje się „punkt widokowy” na kościół Św. Marcina przy Piekarach. Miasto w ramach projektu Centrum przygotowało tu nawet specjalny informator z makietą kościoła. Tworzenie jednak przestrzeni widokowej w kontekście ogrodzenia się parafii od miasta, poprzez wątpliwej urody, historyzujący płot, parkowanie aut w bezpośrednim sąsiedztwie zabytku, bez gwarancji poszanowania przestrzeni przez Kurię Metropolitalną – będzie działaniem bezcelowym, związanym z kosztami poniesionymi przez podatników na wywłaszczenie fragmentu działki na której dziś znajduje się parking.
Poza tym także od strony Wysokiej działki kościelne [w tym kupiona od Wicherkiewiczów parcela na tyłach dawnego pomnika Mickiewicza – wspominam o ciekawej historii na końcu tekstu] są odseparowane od ulicy Wysokim płotem.
Warto byłoby razem z właścicielem, parafią Św. Marcina zastanowić się nad otwarciem zielonej przestrzeni z widokiem na kościół dla poznaniaków. W kontekście roszczeń finansowych tej parafii w stosunku do Miasta Poznania w zakresie cmentarza przy ul. Grunwaldzkiej na dzisiejszych terenach targowych nie jestem optymistą, co do dobrej współpracy w zakresie kształtowania przestrzeni publicznej.
Konieczne jest także precyzyjne określenie warunków zabudowy dla terenu szpitala przy ul. Krysiewicza, przede wszystkim w kontekście możliwej sprzedaży tego terenu przez właściciela, którym jest także kościół katolicki. Nadmierna zabudowa tego terenu może przynieść negatywne konsekwencje sąsiadom.
Natknąłem się także na grafikę D-ra Wicherkiewicza Zakład dla ubogich chorych na oczy [strona południowa od uliczki Wysokiej, główne wejście z ulicy Świętego Marcina 6] [to zapewne błąd jeżeli chodzi o stronę południową, bo to znaczyłoby, że budynek ze zdjęcia nie sąsiaduje z posesją przy Św. Marcinie]
Tu krótkie przypomnienie historii tego budynku. Kamienica przy Św. Marcinie wzniesiony został w latach 1859–1860 przez Teofila Mateckiego i Stanisława Hebanowskiego na posesji, która sięga aż do ulicy Wysokiej. Budynek stanowił zabezpieczenie finansowe dla pierwszego poznańskiego pomnika Adama Mickiewicza odsłoniętego tu 7 maja 1859. Był też architektonicznym tłem dla tego monumentu. W 1892 budynek nabyła rodzina Wicherkiewiczów, a Bolesław Wicherkiewicz otwarł w nim klinikę okulistyczną, w której m.in. leczył jaskrę.
Doktor Wicherkiewicz w 1877 powrócił ze studiów do Poznania i 1 lipca tegoż roku założył na Chwaliszewie Zakład Leczniczy dla Ubogich Chorych na Oczy. Początkowo była to tylko przychodnia – po zabiegu chorych odsyłano do domu. Potem znalazły się też miejsca na łóżka. W 1892 zakupił kamienicę przy ul. Święty Marcin 11 i (od strony ul. Wysokiej) urządził większy i nowoczesny zakład okulistyczny.
W 1895 było tam już 80 łóżek. Wicherkiewicz dysponował także przychodnią prywatną z 10 łóżkami. Do szpitala przy ulicy Wysokiej zjeżdżali chorzy nie tylko z Wielkopolski, ale także ze Śląska, Prus Wschodnich, całych Niemiec, innych państw europejskich i z Ameryki Północnej. Był to wtedy największy szpital okulistyczny na ziemiach polskich oraz pierwsza placówka medyczna w Poznaniu o międzynarodowej renomie.
Tak Kamienicę przy Św. Marcinie i kolejne budynki od strony Wysokiej opisuje Magdalena Mrugalska – Banaszak w artykule Kamienica Poznańskich Lekarzy, w nr 1/ 2001 roku Kroniki Miasta Poznania.
Integralną częścią założenia przy ul. Święty Marcin było zagospodarowanie tylnej części posesji. Wraz z budową kamienicy na tyłach, równolegle do ulicy, stanęła parterowa stajnia o powierzchni ok. 80 m. Za nią, aż do ul. Wysokiej, rozciągał się ogród.
Na potrzeby kliniki okulistycznej Wicherkiewicza przebudowano dawną stajnię, a nową, zdecydowanie mniejszą od poprzedniej, postawiono tym razem prostopadle do ulicy.
Przed 1895 rokiem do budynku kliniki dobudowano skrzydło boczne, prostopadłe do ul. Święty Marcin Nowe skrzydło było dwupiętrowe, o prostej, wręcz monotonnej bryle pozbawionej elementów dekoracyjnych i zróżnicowanych (głównie wielkością) otworach okiennych. Gładkość rozbijały jedynie wąskie, poziome pasy, zapewne nawiązujące do dekoracji elewacji kamienicy i „starego” skrzydła kliniki.
Płaską elewację ogrodową w niewielkim stopniu łamał wykusz umieszczony na parterze, z boku budynku, który sprawiał wrażenie, jak gdyby został doklejony. Nowe skrzydło kliniki okulistycznej było zatopione w bujnej zieleni ogrodu […]
Patrząc na budynek od strony elewacji ogrodowej, przychodzą na myśl włoskie pejzaże z domami uśpionymi podczas poobiedniej sjesty. Gdyby nie widoczna z prawej strony wieża poznańskiego Ratusza, można by, przez moment, pomyśleć, że na fotografii uwieczniono jedno z miast południowej Europy.
Źródła ilustracji: materiały Miejskiej Pracowni Urbanistycznej, Biblioteka Raczyńskich, TD
Dzięki za ten wpis panie Tomku. Ewentualne zwiększenia wartości działki Atanera nie boli mnie w kontekście odzyskania terenu zielonego w centrum kosztem parkingów, których jest w tym kwartale ogrom (funkcja parkingowa jest chyba największą powierzchniowo w kwartale Szymańskiego-Piekary-Św. Marcin. Nie podoba mi się natomiast koncepcja zabudowy narożnika Piekary/Św. Marcin – idealnie w tym miejscu byłoby otworzyć tę przestrzeń skwerem z fontanną. Poza tym, warto naciskać parafię na udostępnienie przejścia przez ogród od strony ul. Wysokiej. Pozdrawiam.