Męczący Relaks nad Wartą

Między innymi po interwencjach Rady Osiedla Stare Miasto, magistrat wypowiedział umowę klubowi Relaks nad Wartą, który uprzykrzał życie okolicznym mieszkańcom. Zresztą, jaki klub – zwykła dyskoteka. Na dodatek w opinii urzędników kompleks został zbudowany niezgodnie z przedstawionymi założeniami. Ostatecznie umowa została wypowiedziana. Reprezentujący właściciela Jakub Wątły, na portalach społecznościowych i w mediach w ostry i mało kulturalny sposób krytykuje władze miasta.

Naprawdę doceniam to co robił i robi w kategoriach muzyki i rozrywki Jakub Wątły, ale język ma znaczenie. O czym bloger i dziennikarz Jakub Wątły doskonale wie. Ten, którym się posługuje jest kurtuazyjnie ujmując mało kulturalny. Wszyscy są źli, głupi, bez wizji, pomysłów a pan Jakub przyjechał ze stolicy i chce pokazać jak bawi się wielki świat. W telewizorze zapowiadał np. że nauczy poznaniaków robienia porządków, ale okazuje się, że przez pewien czas klub pana Jakuba nie miał nawet własnych śmietników. W Warszawie, którą przywołuje pan Jakub także były i są protesty. Problem hałasu był też jednym z tematów Kongresy Ruchów Miejskich.

Relaks nad Warta

Materiał w: Radio Merkury, epoznan, Gazeta Wyborcza

To prawda, musimy się jeszcze w Poznaniu nauczyć organizować życie kulturalne nad rzeką, mamy kilkanaście kilometrów Warty i prędzej czy później życie towarzyskie rozpłynie się i na Wildę i na Szelągi i inne poznańskie fyrtle – powoli także Jeżyce stają się przecież sobotnią imprezową destynacją.

Współpraca miasta z Relaksem jest dobrą nauczką – dla wszystkich w zakresie przestrzegania czegoś, co nazywa się zasadami współżycia społecznego. Tfu ale oldskul WTF! A co tydzień mieszkańcy Starego Miasta piszą skargi do rady osiedla i prezydenta miasta na – używając tego samego języka napierdalanie muzą. Akurat uważam, że Relaks jest małym pikusiem w porównaniu z chamstwem właścicieli Brodwayu na Gwarnej albo klubu na Bogdance. Ale co, odpowiedzieć mieszkańcom – „wyperdalajcie do powiatu” jak radził sąsiadom jeden „animatorów kultury”?

A ja uważam, że należy rozmawiać, ale nie tak jak pan Pospieszalski w telewizorze i pan Jakub na facebooku. Bez założenia, że wszyscy chcą źle, należy wysłuchać racji, spróbować znaleźć kompromis. Brytyjczycy mówią, wznieść się na wyżyny kompromisu – my – zgniły kompromis, ale jeżeli chcemy czerpać dobre wzorce współpracy to warto porozumienie traktować jako dobrą rzecz dla wszystkich. Wzajemne upieprzanie sobie życia prowadzi do frustracji.

Sporo dobrego stało się na ulicy Taczaka. Może sytuacja nie jest idealna, ale udało się wypracować ramy współpracy właścicieli knajp i klubów z mieszkańcami. Na Starym Mieście są też tacy przedsiębiorcy, którzy głośny klimatyzacyjny wyciąg wywalają na wprost okien sąsiadów, którzy udają, że wygłuszyli ściany klubu, albo źródłem ich przychodu jest klub gogo.

Chyba nie o takich rozwiązaniach i standardach myśli pan Jakub. Nikt w mieście nie jest samotną wyspą a przy drobinie dobrej woli, z projektem klubu zrealizowanym zgodnie z zadeklarowanymi założeniami albo innym ustawieniem głośników – np. w stronę polibudy Relaks mógłby dalej funkcjonować. Chociaż może być różnie, bo zdarzyła mi się ostatnio impreza z interwencją policji wezwanej przez studentów, którym przeszkadzała zbyt głośna muzyka (sic!)

Nie podobało mi się jak pan Jakub robił bekę z KontenerArt (że co, jest takie miejsce w Poznaniu?), ale to tam i na sąsiedniej plaży oprócz naturalnej klubowej działalności [nie okłamujmy się, chodzi o zysk i dobrze, bo to miejsca pracy i podatki] dzieją się dodatkowe rzeczy. Warsztaty muzyczne, teatralne, szydełkowania, eko i inne zaskakujące integrujące poznaniaków pomysły. Na banalną prelekcję (ale wiocha, co?) dotycząca rzeki Warty przyszło najpierw kilkanaście, a na końcu kilkadziesiąt osób, spacerujących wzdłuż wartostrady, którzy dołączyli się do wykładu przewodnika. A jaką ofertę oprócz idąc tym tropem i stylem języka, który pan Jakub uważa za właściwy – miał Relaks nad Wartą oprócz napierdalania muzą?

Myślę, że ostra dyskusja w mediach i portalach społecznościowych dotyczących klubu spełniła swoje zadanie. Teraz już wszyscy wiedzą, że jest taka marka, taka knajpa „Relaks nad Wartą”, której przeniesienie pod dach zapowiedział pan Jakub. Podstawowa zasada pr’u została osiągnięta – nie ważne, czy dobrze, czy źle o nas piszą, byleby nazwy nie przekręcali.

Jeżeli nowa lokalizacja pojawi się na Starym Mieście, zapewne Rada Osiedla Stare Miasto będzie weryfikowała kulturotwórcze deklaracje właścicielu klubu.

[Posty na Blogu nie są oficjalnym stanowiskiem Rady Osiedla, a informacją o działaniach i inicjatywach podejmowanych przez radnych]

Share

Zobacz również