Dwa lata po remoncie albo rewitalizacji (sam nie wiem) przeszedłem się najważniejszą ulicą stołecznego miasta Poznania, zastanawiając się co udało się, a co nie! Pewnych rzeczy nie zmienię, choćby problematycznej brudzącej się nawierzchni, ale na kilka ważnych elementów jako mieszkaniec centrum Poznania mam wpływ.
Spacer rozpoczynam od placu przed Centrum Kultury Zamek, przed którym stoi postument z charakterystycznym znakiem zwycięstwa, palcami ułożony w znak V!
Zamek to jeden z silniejszych generatorów społecznych, przyciągający nawet w pandemii sporo turystów i poznaniaków. To kulturalny kombinat z kinem, galeriami, festiwalami, koncertami, wystawami, Teatrem Animacji, chórami, pracowniami artystycznymi, kawiarniami i księgarnią. Ciągle jednak nie mogę zrozumieć dlaczego w Zamku swoją filię zlikwidowała Biblioteka Raczyńskich. A i są tu biura i gabinety: od konsulatów honorowych poprzez kancelarie prawne do związku kombatantów i muzycznych stowarzyszeń. Są i turyści zwiedzający z pietyzmem odnowione zamkowe wnętrza.
Czekam też na zrewaloryzowany plac przed gmachem, potrzebny nie tylko dla socialu: wylegiwania się na leżakach, wypoczywaniu w słońcu na ławkach czekając na spektakl, seans albo randkę ale też ogromu imprez, które w zamku i przed zamkiem się odbywają! Jestem pewien, że Zamek będzie przyciągać ludzi. [plus]
Idę w stronę Starego Rynku albo Półwiejskiej – to zapewne naturalny kierunek dla pieszych. Po lewej tania księgarnia, co cieszy, nie jedyna na ulicy, po drugiej pierwsza z licznych Żabek. Niestety mijam też sporo pustych witryn, część lokali należy do miasta [poznaję po czarno żółtej tablicy – „do wynajęcia”] Zakładam, że to przede wszystkim efekt pandemii, bo przecież z powodzeniem działało tu kilka knajp.
Już dziś w przypadku handlu i gastronomii zastanawiałbym się nad stworzeniem całościowej koncepcji marketingowej i sprzedażowej dla Św. Marcina. Każde centrum handlowe ma dwie istotne rzeczy: managera oraz zaplanowany pakiet usług. Żeby biznes galerii handlowej się kręcił potrzeba określonego uzupełniającego się zestawienia sklepów i usług: odzieżowych, obuwniczych, gastronomicznych i marketu – dobrze się uzupełniających.
Tego samego potrzeba w centrum -marketingu i mody na ulicę! I to wyzwanie dla władz miasta i lokalnego biznesu, który mam nadzieję, że z covidowych doświadczeniach i analizą przykładu żyjącej Półwiejskiej będzie bardziej skory do współdziałania.
Podoba mi się świetlna instalacja przy Kantaka, mniej plastikowe ławki, nawet te z bateriami solarnymi do ładowania komórek. Szczerze mówiąc nigdy nie widziałem kogoś korzystającego z tych udogodnień ani na ulicy ani w tramwaju. Niestety, choć fragment ten wygląda schludnie to przypomina lata 90-te, gdzie centrum miasta opanowane było przez banki! Dziesiątki metrów witryn przy Alfach wyklejone są reklamami pożyczek i produktów bankowych.
Nie uważam, co czasami jest wnioskowane, że należy zburzyć wysokościowce Alfy, przecież i hotel Altus i bankowy biurowiec – jako modernistyczne ikony miasta pokazują, że budynki te mogą być mądrze wykorzystane, a odnowione z czystymi elewacjami i neonami bronią się przed zmasowaną krytyką. Była tu doskonała koncepcja akademika, szkoda że ten trochę spekulacyjny pomysł dewelopera się nie udał! W ogóle deweloperka to największa zmora Poznania, gdzie budowane są kiepskiej jakości przeskalowane inwestycje nastawione na maksymalny szybki zysk.
Zastanawiam się, co powstanie w budynku dawnej Biblioteki i Czytelni u wylotu Gwarnej kupionym przez znanego dewelopera, przez chwilę próbowano odczarować miejsce organizując w gmachu wystawy i happening.
Kolejnym po Zamku społecznym generatorem może być zapomniana przez miasto przestrzeń za Alfami… Tą gemelę można zagospodarować w podobny sposób jak łódzką OFF Piotrkowską jako alternatywną przestrzeń kulturalno gastronomiczną z muralami, knajpkami, galeriami. O takie działania w uchwale wnioskowała Rada Starego Miasta.
http://staremiasto.poznan.pl/blog/a-moze-tak-wymalujemy-murale-na-sw-marcinie/
Muszę tu jeszcze wspomnieć ukryte po bramach inicjatywy kulturalne, ogrom przedsięwzięć Łazęgi Poznańskiej, wystawy Galerii „Jak” czy Kołorking Muzyczny w miejscu dawnego baru mlecznego. I dalej, na czekającym na rewaloryzację odcinku za Ratajczaka z Kinem Muza – kolejnym mocnym pretekstem do przychodzenia na Św. Marcin i w niedalekiej przyszłości konglomeratem muzyczno teatralnym: Filharmonią, Aulą Nova i Teatrem Muzycznym przy Skośnej. A i prawie zapomniałem o Muzeum Enigmy i nico siermiężnym Muzeum Poznańskiego Czerwca 1956.
Ostatnim na tym fragmencie społecznym generatorem jest nowy przystanek tramwajowy – intuicyjny i potrzebny jak się okazało. Gdy pojawi się w sąsiedztwie kolejny, dla tramwaju z Wildy może się tu wytworzyć przyjazna przestrzeń przesiadkowa. Podobnie gwarnie może być na Gwarnej przy której stał znak pokazujący środek Poznania. Wnioskowałem o jego przywrócenie, najlepiej w interaktywne formie.
Bardzo ważne dla procesów rewitalizacyjnych, a więc takich dzięki których w centrum miasta będą chcieli mieszkać ludzie jest zrównoważenie funkcji, optymalny model z udziałem handlu, hoteli i mieszkań. Boje się sytuacji, w której Św. Marcin będzie li tylko ulicą turystyczną, bo hoteli i hosteli a także mieszkań z najmem krótkoterminowym jest ogrom.
Próbuję sobie wyobrazić idealny – optymalny Św. Marcin, jeżeli wyremontowana dwa lata temu ulica ma wady, to możemy je zminimalizować mądrzej podchodząc do zmian w kolejnych fyrtlach, rewitalizując parszywą Gwarną, plac przed Teatrem Polskim czy sadząc drzewa, ile się da! A Św. Marcin zalet i pretekstów do bywania ma sporo o czym powyżej!
[zdjęcia: CK Zamek / facebook, TD]
Linki: